Bardzo pomogły mi filmy indyjskie. Poczułam się dużo lepiej psychicznie. Mało tego nabrałam większej ochoty do życia. Nawet nie jestem wstanie napisać jak ogromne wrażenie zrobiły na mnie te filmy. Tańce, śpiewy i muzyka. Wszystko mi się w nich podobało. Do dziś (od września) codziennie puszczam fragment filmu lub samej muzyki, żeby się motywować.

Drugą rzeczą, która mnie zmotywowała, był program obejrzany w październiku na MTV  „Zdążyć przed śmiercią (Buried Life)”, gdzie kilku przyjaciół sporządziło sobie listę 100 marzeń, które chcą zrealizować przed śmiercią. Podczas ich podróży po USA m.in. próbują wedrzeć się na pokaz premierowy filmu „Transofrmers 2”, umówić z Megan Fox, wbić się na imprezę Hugh Hefnera i zagrać w kosza z Barackiem Obamą. Nie robią jednak wszystkiego dla siebie. Znajdują też czas na spełnianie marzeń innych: pomagają dziewczynce przełamać strach przed rollecoasterami, zdobywają też sprzęt do pracowni komputerowej dla ubogich dzieci.

Spisałam sobie listę 100 marzeń. Jednym z tych punktów jest spotkać się z indyjskim aktorem, który mnie tak poruszył w tych filmach i wywołał we mnie tyle pozytywnych emocji. Zamierzam też pomóc w spełnieniu marzeń innym.